Wykreuje content z prawdziwego zdarzenia. Zdjęcia, filmy, pomysły – wszystko na wczoraj. W końcu to proste, jak… no właśnie, jak co, Mikołaj?
SUPERMOCE
– wszechstronność w twórczości
– gawędziarz, jakich mało
– filmy robi szybciej, niż wypija kolejne kubki kawy
Mówisz do Mikołaja “zróbmy film”. I on mówi “robimy”, a potem: “dodajmy to”, “potrzymaj lampę”, “ten napis tak?”, “stań tu” i gotowe. Serio. Jego stanowisko to Content Creator i w istocie tak jest. Dzięki niemu nasza agencja weszła na jeszcze wyższy poziom tworzenia video, a swoją zajawką zaraża kolejnych członków teamu odpowiedzialnego za realizacje filmowe! W całej tej nieszablonowości i kreatywności, dba o to, żeby materiały które wypuszcza łączyło słowo: JAKOŚĆ.
Przyznamy, że czasem boimy się przekazywać mu poprawki i sugestie. Wszystko przez to, że… na macie bywa częściej, niż w biurze. Trenuje w formule K1, turla się w MMA, zna też brazylijskie jiu-jitsu. Na pierwszy rzut oka to człowiek-cios.
Na szczęście szybko okazało się, że te mityczne ciosy, które zwalają nas z nóg, to tak naprawdę suche żarty i powiedzonka tak mocne, że nawet zapisujemy je w Pamiętniczku. O jego pozycji świadczy to, że nawet Jacek Stachursky lajkuje mu posty na LinkedInie.
Ten człowiek to dusza towarzystwa. Wchodzi w grupę jak kameleon, ale spokojnie: nie jest śliskim gadem. Jest za to muzykiem. I to takim wiesz, w ciemnych ciuchach, grającym ciemną muzykę. Death metal. Chyba lubi te pośmiertne tematy, bo na pierwszej integracji pofarbował sobie włosy na niebiesko, żeby oddać moce i mrok króla piekieł, Hadesa, za którego się przebrał. Szalony człowiek. A właśnie takich potrzebujemy w działaniach kreatywnych.
Generalnie miło patrzeć, jak zmienia się, gdy zaczyna mówić o którejś ze swojej zajawek, a jak widzisz, ma ich sporo. Potrafi przegadać Cię o sposobach parzenia kawy, fotografii, muzyce, sporcie, wyjazdach… Chyba o wszystkim. Widać na dłoni, jak coś go pasjonuje, tak samo jak widać, że zaczynasz go nudzić. I jedno, i drugie, zdarza się całkiem często.
Wszystkie zdjęcia zespołu, na które patrzysz, to jego robota. Chciał nawet cyknąć je sam sobie. W końcu nikt nie robi ich tak dobrze, jak on. Nawet nie próbuj się nie zgodzić. Zabierze Ci kilka godzin życia, ale WYTŁUMACZY, że ma rację.