Graficzne dylematy na LinkedIn
LinkedIn, mimo swojej rosnącej popularności i niekwestionowanej użyteczności, jest kanałem, który w pewnych obszarach wymaga jeszcze dopracowania. Jednym z nich są nieścisłości związane z formatami, narażające publikujących na graficzne dylematy.
Problematyczne okazują się nie tylko same wymiary grafik, ale również niespójność platformy. Niektóre grafiki potrafią inaczej wyglądać w wersji na komputer, a jeszcze inaczej prezentować się w dedykowanych aplikacjach na iOS czy Androida. Sprawy nie ułatwia też brak oficjalnej specyfikacji LinkedIna, z jasnymi i łatwymi do odnalezienia wytycznymi na temat obowiązujących standardów. W celu uniknięcia komplikacji, warto trzymać się chociażby kilku oficjalnie przyjętych wymiarów.
Profil prywatny
Zdjęcie profilowe
Profil prywatny to miejsce, na którym większości z nas najbardziej zależy. To tutaj prowadzimy dyskusje i wysyłamy prywatne wiadomości. To tutaj oglądają nas pracodawcy, współpracownicy i konkurenci. Dlatego warto się przyłożyć, by osobisty profil wyglądał możliwie najlepiej.
Zacznijmy od podstaw. Zdjęcie profilowe to najważniejsza grafika na Twoim profilu. Mimo że LinkedIn nigdy przesadnie jej nie eksponuje, to przecież Twoja twarz zawsze jest gdzieś widoczna i to najczęściej łącznie z nazwiskiem. Z racji tego, że ta grafika nigdy nie jest duża, to i plik nie musi być przesadnie ciężki. 400 × 400 pikseli zdecydowanie wystarczy.
LinkedIn oferuje wbudowane możliwości „edycji” zdjęcia – takie jak kadrowanie, efekty i kontrast. Pamiętaj jednak, że zawsze lepiej jest wykorzystać do obróbki dedykowane narzędzia, niż przypadkowe filtry oferowane przez LinkedIn. To szczególnie istotne w przypadku zdjęcia profilowego, które powinno być wysokiej jakości, najlepiej przygotowane w profesjonalnym narzędziu. Jeśli Twoje zdjęcie zostało zrobione przez zawodowego fotografa, to nie ma potrzeby, by niszczyć jego pracę przypadkowymi filtrami.
Tło profilu
Tu nie ma wątpliwości. Sam LinkedIn rekomenduje grafikę o rozmiarze 1536 × 768 pikseli. Historia jest podobna jak ze zdjęciem profilowym – serwis oferuje możliwości jego edycji, ale raczej nie ma potrzeby, by majstrować w pliku filtrami. Upewnij się, że Twój plik ma poprawny wymiar, to jedyna grafika, której wymiarów pewien jest sam LinkedIn. Działa dobrze i na desktopie i na telefonie.
Grafiki reklamowe
Teoretycznie możesz tu wstawić dowolną grafikę i pozwolić LinkedInowi dowolnie ją potraktować. Dobrym rozwiązaniem jest jednak trzymanie się dwóch złotych formatów: 1200 × 628 i 1200 × 1200 pikseli. Pewność tych formatów potwierdziłem w swoich testach, a ich poprawność uwierzytelnia również ich systematyczne używanie przez największe marki i wydawców obecnych w serwisie.
Przy linkach wychodzących najlepiej stosować grafikę poziomą. Z kolei w tych bez linka, lepiej jest zdecydować się na kwadrat. Na małym ekranie telefonu taki format fizycznie zajmuje więcej miejsca, więc lepiej wyeksponuje Twoje treści.
Galeria zdjęć
Specjalnym rodzajem treści na LinkedInie są galerie. O ile same zdjęcia mogą mieć dowolne proporcje – i po kliknięciu zobaczymy je w pełnej okazałości – to na profilu wszystkie zostaną przycięte do proporcji 1:1,2 (wykadrowane względem środka). W przypadku pionowych zdjęć może to mieć mniejsze znaczenie, ale poziome zdjęcia zdecydowanie mogą ucierpieć. Warto się upewnić, że nic istotnego nie znajduje poza linią cięcia.
Co zrobić, by nie dotknęły nas graficzne dylematy?
Całe szczęście formaty grafik to rzecz drugorzędna. Zawsze najważniejsze będzie to, co przedstawiają kreacje. A tutaj możliwości mamy nieograniczone.
Niezależnie od tego, jak bardzo aktywni na LinkedInie jesteśmy, warto przygotować sobie zestaw przykładowych szablonów we wszystkich potrzebnych formatach – i zawsze mieć je pod ręką, gdy zamierzamy publikować na profilu nową treść.
Trzymając się formatów, których jesteśmy pewni, jak również kilku prostych zasad, możemy być spokojni, że nasze grafiki będą prezentować się w pełnej okazałości i na desktopie i w aplikacjach mobilnych, a my nie będziemy narażeni na graficzne dylematy.
#samnektar by Mateusz Sztajnke/Beeffective Team